Każda forma „duchowości” ma na celu doprowadzenie do zjednoczenia z Bogiem, abyśmy żyli Jego życiem. Ponieważ Bóg przyszedł do nas w Jezusie Chrystusie, każda „chrześcijańska” droga duchowa musi koniecznie przechodzić przez Niego. Ponadto życie duchowe nie dotyczy tylko człowieka; to nie on jest jego źródłem, ale Duch Jezusa w nim. Bogiem naszej wiary i naszego życia jest Bóg Trójjedyny.
Z drugiej strony, jeśli wiara stawia nas w bezpośrednim kontakcie z rzeczywistością tajemnicy Boga, daleko wykraczającą poza ograniczenia i niedoskonałości wyobrażenia, jakie możemy sobie o Nim stworzyć, to jednak u źródła każdej formy „duchowości” jest obraz Boga, a w szczególności Chrystusa, który zachowując wszystkie swoje istotne cechy, jest bardziej wrażliwy na ten lub inny aspekt swojej wielorakiej pełni. Będzie to miało wpływ na jego zachowanie, zwłaszcza jeśli chodzi o „naśladowanie” Jezusa. Jakie są dominujące aspekty, które dzięki łasce dostrzegł św. Ludwik i jak wpłynęły one na niego?
Jezus Chrystus, Wieczna i Wcielona Mądrość.
Mamy tu do czynienia z duchową intuicją, która bezsprzecznie charakteryzuje Montforta. Jak widzieliśmy [w jego biografii], w latach 1701-1704 dążył on do „zdobycia i posiadania Mądrości”, czyli Chrystusa. Jest to również czas, w którym pisze Miłość Mądrości Przedwiecznej. Niezależnie od autorów, z którymi się konsultował, jego głównym źródłem jest Biblia, z której czerpie bezpośrednio: „Cały nurt mądrościowy jest wykorzystywany przez Montforta, co – moim zdaniem – zakłada studiowanie tego tematu. Jak to zrobił Montfort? Nie wiem. Ale wyniki są widoczne i zbyt systematyczne, aby były jedynie owocem duchowej intuicji. Bez wątpienia refleksja Montforta powstała w kontekście modlitwy (MMP 12 i List 16), ale nie zaniedbał on pracy badawczej… Jego interpretacja nie jest wcale naiwna ani fundamentalistyczna: stanowi prawdziwy wysiłek zrozumienia zbioru tekstów biblijnych”[1]. Przez długi czas uważana za dzieło młodzieńcze, czyli mniej ważne, przyćmione sukcesem Traktatu o prawdziwym nabożeństwie, dziś Miłość Mądrości Przedwiecznej ma niepodważalną wartość, aktualność i oryginalność.
Wartość, ponieważ stanowi nie tylko syntezę duchowości monfortańskiej, ale także ze względu na swoje biblijne korzenie i uznaną dziś autentyczność swojej duchowej egzegezy, jest to dzieło zasadnicze naszego świętego.
Jego aktualność wynika z faktu, że „jesteśmy świadkami prawdziwego odkrycia na nowo, a w niektórych przypadkach rehabilitacji pism mądrościowych Starego Testamentu, których oryginalność, bogactwo i „nowoczesność” są dziś lepiej postrzegane. W związku z tym dzieło Montforta zyskuje większe zainteresowanie i może cieszyć się większym powodzeniem wśród chrześcijańskiej publiczności, coraz bardziej pragnącej odnowionej i solidnej duchowości, głęboko zakorzenionej w Biblii”[2].
Jego oryginalność, ponieważ według ojca Gilberta, uznanego specjalisty w dziedzinie literatury biblijnej mądrościowej, „z pewnością wpływ Księgi Mądrości na traktat Montforta jest zaskakujący. Nie wiem, czy istnieją inne pisma duchowe o takim znaczeniu, które opierałyby swoją doktrynę, tak jak uczynił to Montfort, na tej greckiej księdze Starego Testamentu. Jeśli ogólnie można powiedzieć, że pisma mądrościowe Starego Testamentu są rzadko wykorzystywane, to z pewnością nie zachował się żaden komentarz patrystyczny do Księgi Mądrości. Przypadek Montforta, duchowego egzegety Księgi Mądrości, jest wyjątkowy, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że jego traktat jest punktem odniesienia dla rodziny zakonnej”[3] […]
W dziele Miłość Mądrości Przedwiecznej możemy odkryć, jak Montfort postrzega Jezusa, a jednocześnie dostrzec zasadniczo i radykalnie chrystologiczną orientację duchowości skupionej na tajemnicy odkupieńczego Wcielenia. W rzeczywistości Bóg, którym interesuje się Montfort, nie jest Bogiem „filozofów i mędrców” (chociaż bardzo uważał, aby nie zaniedbać wszystkiego, co studia mogły mu zaoferować, aby wzbogacić jego żywą relację z Bogiem). Jest to Bóg, który jest źródłem naszej historii, Bóg, który w sposób ostateczny interweniuje w tej historii w Jezusie Chrystusie i kieruje nią poprzez Niego ku spełnieniu, aby zrealizować swój plan miłości wobec nas i dla nas.
W drugim rozdziale MMP Montfort porusza temat pochodzenia i doskonałości Przedwiecznej Mądrości. Z pomocą tekstów Starego i Nowego Testamentu ukazuje jej cudowne piękno, co wyjaśnia, dlaczego Ojciec znalazł w niej „swe upodobanie w wieczności i w czasie” (MMP 19). Piękno to objawia się apostołom podczas Przemienienia Pańskiego. Dla Montforta – podobnie jak dla prawdziwej wiary chrześcijańskiej – Jezus, Słowo Wcielone, nie przestaje być wieczną Mądrością, i spontanicznie odnosi do niej to, co Stary Testament o niej mówi.
Montfort przechodzi od razu do relacji, jaką ta Mądrość nawiązuje z ludźmi, do tego, co chce w nich uczynić: „Oto jak Mądrość sama objawia, kim jest, pokazując, jakie skutki przynosi jej działanie w duszach, […] w 24 rozdziale Księgi Syracha” (MMP 20).
Rozdział III mówi o cudach mocy boskiej Mądrości w stworzeniu świata i człowieka. Z pomocą Biblii Montfort zaczyna opowiadać „historię” Mądrości w odniesieniu do nas. Przede wszystkim troszczy się ona o stworzenie: „Salomon mówi, że jest ona matką i sprawczynią wszystkich rzeczy […]. Zauważmy, że nie nazywa on jej tylko sprawczynią wszechświata, ale wręcz matką, ponieważ sprawca nie kocha i nie pielęgnuje swojego dzieła tak, jak matka swe dziecko.” (MMP 31).
Ta troska, jaką Stwórcza Mądrość poświęca swojemu dziełu, ujawnia się szczególnie w odniesieniu do człowieka, „jego cudownego arcydzieła, żywego obrazu jego piękna i doskonałości […], cudownego skarbu jego bogactw i jedynego jego zastępcy na ziemi…” (MMP 35). Pierwszy grzech ludzkości jest katastrofą, ale spowoduje wybuch czułości i miłości: „W obliczu upadku biednego Adama i jego dzieci Przedwieczna Mądrość jest głęboko poruszona. Z ogromnym smutkiem widzi rozbite swoje cenne naczynie, podarte swoje podobizny, zniszczone swoje arcydzieło, zdetronizowanego swojego namiestnika na ziemi. Z czułością nasłuchuje jego lamentów i krzyków. Ze współczuciem dostrzega pot na jego czole, łzy w oczach, skurcze w ramionach, ból w sercu i cierpienie w duszy” (MMP 41). Pomimo pozornej naiwności języka, przekazana jest nam tutaj cała siła miłości, która prowadzi do decyzji o wcieleniu: „Wydaje mi się, że widzę, jak urocza Władczyni niemal wzywa i zwołuje po raz drugi Trójcę Świętą, aby naprawiła człowieka, tak jak uczyniła to już, tworząc go” (MMP 42). Aby „naprawić” człowieka, to znaczy przywrócić go do poprzedniego stanu, przywrócić mu godność, którą utracił przez grzech. Ale w jaki sposób? „Mądrość nie widzi nikogo we wszechświecie, kto byłby w stanie odpokutować za winę człowieka, zaspokoić sprawiedliwość i ukoić gniew Boga. Chce jednak zbawić nędznego człowieka, którego kocha, i znajduje cudowne lekarstwo” (MMP 45). Tym lekarstwem jest wcielenie.
(MMP = Św. Ludwik de Montfort, „Miłość Mądrości Przedwiecznej”)
[1] J. Prévost, «Monfort et le courant de Sagesse biblique», w Dossier Monfortain 1986.
[2] Tamże.
[3] M. Gilbert, «L’exégèse spirituelle de Montfort», 1982.
Fragment artykułu poświęconemu Ludwikowi Marii de Montfort, autorstwa o. Alphonse’a Bossard SMM, w Dizionario di Spiritualità Monfortana, Edizioni Monfortane, Rzym 2005.
